#smiecizglowy epizod 65
Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze.
Ta prawda przez większość mojego życia była dla mnie niezrozumiała i pusta. W końcu czego można oczekiwać po dziecku? Mało mnie interesowała ekonomia, polityka i ogólnie życie. Miałem siedzieć przed książką i wiedzieć co to jest mitochondria i co takiego robi.
Długo mi zajęło zrozumienie tego powiedzenia, a gdy już do tego doszło zrozumiałem działanie świata, a także uporządkowałem chaos, który mnie otaczał. Świat stał się o wiele, wiele prostszym miejscem. W jakiej sytuacji bym się nie znalazł. Czegoś nie zrozumiał to zawsze gdy przypominam sobie o tej prawdzie, nagle wszystko rozumiem i robi się to dla mnie klarowne.
Jednak zrozumienie świata i ograniczenie go do tej prawdy, sprawiło że życie stało się dla mnie mdłe i puste. Nakłada się na to jeszcze mój brak wiary w altruizm człowieka, uwięzienie w naszych zwierzęcych instynktach oraz zniewolenie, niewidzialne i niedostrzegalne dla kogoś, kto nie widzi.
Świat jest jaki jest i jesteśmy w nim uwięzieni. To co sprawia że jedni są bardziej szczęśliwi od innych to to jak na niego patrzy. Każdy ma inną percepcję i widzi świat inaczej. Bogacz może być nieszczęśliwy, a biedak szczęśliwy. Wszystko to jest kwestia widzenia. Jednak powód dla którego mój punkt widzenia uważam za bardziej miarodajny jest prosty:
Bo czego nie rozłożysz na czynniki pierwsze to zawsze wychodzi egoizm człowieka i jego chęć zysku, nieważne z jakich pobudek.
Kiedyś przeczytałem, że prawdziwym wyznacznikiem tego czy jesteś w stanie bezinteresownie pomóc, jest udzielenie jej komuś kto tej pomocy nie chce, a jej potrzebuje, a po wszystkim zostaniesz z niczym. Nawet bez dobrego słowa, nawet bez jakiejkolwiek publiki, która twój czyn widziała.
Mam wrażenie, że kiedyś produkcja była bardziej nastawiona na jakość. Ludzie robili rzeczy, aby były trwałe i solidne. Filmy były może i gorsze, ale podług osiągnięć jakie wtedy mieli, dawali z siebie wszystko. Dzisiaj produkcje z najwyższej półki i mające olbrzymie nakłady pieniężne potrafią tworzyć gnioty. Nadal nie mogę przeżyć ostatnich dwóch sezonów gry o tron… Jednak to jest właśnie to o czym mówię. Gra o tron była wtedy olbrzymim powiewem świeżości. Nie chodzi mi o królów, smoki i inne takie fantastyczne rzeczy. Gra o tron wciągnęła mnie z innego powodu. Nastawienie na dialogi, spójna historia, w której było widać, że ktoś się nad tym zastanowił i przemyślał, a najważniejszą rzeczą było to, że nie oszczędzał swoich bohaterów. Postacie pierwszoplanowe ginęły, gdy zrobiły coś głupiego. Nie miały ochrony, nie żyły tylko dlatego, że były ważne dla historii.
To był powiew świeżości i sprawiał, że ten serial był dobry.
Podczas gdy wszyscy robili to, co było bezpieczne i przynosiło pewny zysk, ktoś zorganizował to inaczej i zaskoczył nas.
Nie macie wrażenia, że wszystko co oglądacie jest takie mdłe i przewidywalne? Ciągle ta sama formuła i twisty fabularne, które potraficie już odkryć w pierwszych minutach filmu? Że gdy oglądacie znowu jakiś serial to czujecie, że to wszystko już kiedyś widzieliście, ale z innymi bohaterami?
Czasami przebiją się jakieś perełki warte uwagi i zapadają na dłuższy czas w pamięć. Jednak odnaleźć takie perełki w szambie ścieku jest bardzo trudno.
Bo liczy się tylko zysk. Nikomu nie zależy tworzyć nowe i przełomowe dzieła kultury. Najważniejsze to zarobić jak najwięcej i jak najmniejszym kosztem. Dać ludziom to samo co wcześniej, tylko w innym opakowaniu i niech się cieszą smakiem, który już znają.
Tak to działa ze wszystkim co posiadacie. Wszystko to było nastawione na zysk. Kupiliście to z jakiegoś powodu bo było to potrzebne. Kupiliście to w sklepie, bo w jakiś sposób wasza podświadomość na was to wywołała, lub jeśli byliście uważni, zrobiliście przemyślane zakupy.
Pamiętam gdy biedronka pojawiła się w Polsce. Ceny były wtedy faktycznie niskie i sklep ten kosił konkurencję jak tylko mógł. Wszyscy lecieli do biedronki na zakupy. Mimo że z czasem ceny zaczęły rosnąć to ludzie mieli już zasiane ziarno w podświadomości, które ciągle im szeptało do ucha, że tam to są niskie ceny. I mimo że po tylu latach to stwierdzenie już prawdą nie jest to wielu ludzi jeszcze tego nie zrozumiało.
I kto by wtedy pomyślał. Dlaczego biedronka miała takie niskie ceny?
Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze.
Dostać się do świadomości ludzi, wykosić konkurencję i zyskać wiernych klientów na lata.
Uproszczony schemat i opisany subiektywnie na przykładzie mojego podwórka. Nie czepiajcie się.
Wszystko w naszym świecie jest zmonopolizowane i nastawione na zysk. Coraz więcej ludzi siedzi i myśli tylko jak wam coś sprzedać i jak ukręcić więcej kasy. Ja, jako człowiek czuję się jak przedmiot to maksymalizacji zysków. Osiem godzin w robocie gdzie każda sekunda mojego życia musi zostać wykorzystana, bo sekunda mojej bezczynności to strata. I nie jestem traktowany jako indywidualna jednostka. Jestem jednym z wielu innych i na takiej podstawie się na mnie patrzy. Jak na przedmiot. Myśli się tylko, żeby dać mi jak najmniej i jak najwięcej mnie wykorzystać.
Normy i słupki w excelu to jest najważniejsza rzecz. Ludzi się wymienia jak zepsute części i mam wrażenie, a w sumie to jestem pewien, że tylko przepisy i prawa w określonym państwie chronią zwykłych pracowników, przed zezwierzęceniem i traktowaniem nas jak śmieci. Dzięki temu możemy mieć dni wolne, nie pracujemy po 18 godzin dziennie i firma sobie wlicza w starty to, że musimy chodzić do łazienki i jest ta przerwa na jedzenie. Chociaż, gdyby księgowi udowodnili, że miska ryżu i dłuższa przerwa wpływa na wydajność i firma oszczędza 100zł to by kupowali wszystkim tę miskę ryżu i dali nawet się zdrzemnąć w ciągu tych 18 godzin.
Czuję się jak produkt, rzecz do wykorzystania, a potem wyrzucenia, gdy już się do niczego nie nadam. Mimo teoretycznych przesłanek, że cywilizacja chroni tych słabszych, chorych i uciśnionych tak nie mam wątpliwości, że w Polsce, ludzie bez wsparcia nie mają na co liczyć i zapomoga jaką dostaną nie starczy im nawet na jedzenie. Lepiej się wtedy zapić. Życie się wydaje trochę lepsze.
Zysk, zysk, zysk.
Sami sobie stworzyliśmy to gigantyczne więzienie. Uwięzieni w chęci posiadania czegoś więcej i ciągłym biegiem. Zarabiać jak najwięcej jak najmniejszym kosztem. Kupować nowe rzeczy, którymi nie możemy się cieszyć, bo nie mamy czasu. Nie mamy czasu bo potrzebujemy kasy na nowe rzeczy.
W naszym kraju za minimalną ledwo stać cię na podstawowe potrzeby, a jak chcesz coś więcej od życia niż ta podstawowa miska ryżu to musisz iść na drugi etat lub ciągnąć nadgodziny.
Brat brata sprzeda za trochę kasy. Nie ma żadnych hamulców, wszystko to kwestia ceny. Nawet istnienie lub nieistnienie jakiegoś państwa. Jak zapchasz kieszenie odpowiednim osobom to możesz wszystko. Ze zwykłymi ludźmi nikt się nie liczy, bo technika gotowanej żaby tak ich zamuliła, że nie są zdolni do żadnej reakcji. Z roku na rok tylko dokręca się coraz bardziej śrubę, a ludzie tylko coraz bardziej się zezwierzęcają i dają traktować jak przemioty.
Nie ma żadnych wartości, ludzie są krótkowzroczni i liczy się tylko to, żeby mieć więcej kasy.
Nienawidzę tego świata…
Jednak to wszystko kwestia podejścia i tego jak świat widzę. Mógłbym go kochać, gdybym widział w nim coś więcej.
Tylko, że nic więcej tutaj nie widzę.
#przemyslenia #depresja #pieniadze